Podczas sobotnich nart familia poszła na obiad, więc nadarzyła się okazja, żeby nakleić foki i w tempie ekspresowym zwiedzić najbliższą okolicę. Pierwszy cel, to lasem po lewej stronie od wyciągów dostać się na grzbiet (w zasadzie 50 metrów lasu daje już ciszę i odpoczynek od hałasu). Z górnych stacji kolejki widok był już dobry, ale o tyle niewygodny, że nieznacznie zasłonięty przez wierzchołki choinek. Lekko do góry prowadzi wyraźna przecinka, którą w ciągu 10 min można się dostać do granicy polsko-słowackiej (od strony słowackiej prowadzi tam droga jezdna), skąd już można było bez problemu zrobić kilka zdjęć. Na mapie zaznaczone jest to miejsce jako Górków Wierch. Dla koneserów kapusty i krzaków, interesująca może być wycieczka dalej, w stronę Suchego Wierchu i Rzepiska.
Zdjęcia
Z godziną trafiłem dobrze, chociaż od tej strony lepszy byłby wschód słońca. Wreszcie Tatry były na wyciągnięcie ręki! Analizując mapę znalazłem kawałek dalej interesujące miejsce, łatwo dostępne od strony słowackiej, które być może będzie najlepsze na jakąś przygodę ze wschodem. Pytanie czy dużo tam drzew 😀
GPS
Wygląda na to, że tempo było dobre (5 min naklejałem foki), niestety na szczycie padła mi bateria, więc nie ma drogi powrotnej.
Ładne zdjęcia Tatr. Mnie się udało w tamtym tygodniu oglądać je z nieco dalszej perspektywy – Beskidu Żywieckiego. Szkoda, że mam tak daleko w nasze najwyższe górki, ale może w marcu uda się tam w końcu zawitać 🙂