Wyjazd bez historii, bo indywidualny i dla sprawdzenia siebie (ahh te moje bolące biodra) i sprzętu (już wiem, że jednak krawędzie trzeba będzie naostrzyć).
Wyjście w okolicy 7:30 z parkingu w Koninkach, mimo mrozu, szybko zostałem w samym stretchu. Początek podejścia jest na nartach problematyczny, dwa razy wypinałem się, żeby pokonać schodki, ale im dalej i wyżej tym lepiej. W samym masywie, pełna zima, co w połączeniu z dzisiejszym słońcem i braku wiatru, a jednocześnie niewielkim mrozie dało świetny warunek.
Przed schroniskiem piękny widok na Tatry i dwa namioty corocznego zimowego biwaku. Ludzi niewiele. Posiedziałem dość długo w ciepłym słońcu, ale w końcu trzeba było się zebrać. Tym razem idę na szczyt (jestem trzeci raz na Turbaczu, ale jeszcze nie byłem na szczycie) i stamtąd fajnym śniegiem obok szlaku dojazd do nartostrady. Na szlaku narciarskim spory ruch, zarówno skiturowy, jak i biegówkowy. Zagadany z przygodnie poznanymi chłopakami, przejeżdżam moje odbicie w prawo. Próba skróty kończy się pomiędzy dwoma strumieniami i odwrotem do nartostrady, skąd już dobrze udaje się trafić w zaplanowaną trasę. Pojawiają się znajome widoki (w Koninkach spędziłem sporo ferii zimowych) i oblodzonym stokiem Tobołowa docieram do auta.
Przy takiej pogodzie wycieczka wychodzi bardzo fajnie, szlaki są urzekająco zimowe, pierwszych ludzi spotkałem dopiero na Czole Turbacza, śniegu bardzo dużo. Można z czystym sumieniem polecić!
Podsumowując
Ok 20 km (mnie wyszło więcej, ale błądziłem), 800 metrów do góry.
Z Koninek niebieskim szlakiem na Turbacz, w dół najpierw czerwonym/nartostradą (nie przegapcie odbicia w prawo), potem zielonym do Tobołowa (na nartach można łatwiej z obejściem zielonego szlaku w stronę Starych Wierchów, żeby nie schodzić gęstym, wąskim lasem).
Zdjęcia
Wyszły nie najgorzej, z początku ciemno, potem bardzo jasno od słońca. Niestety najlepsze widoki, czyli Tatry, wprost pod słońce.







Fajnie się patrzy na zimowe Gorce, które poznałem tylko w wersji letniej. Gorce w tym roku zdobyły moje serce i chętnie wrócę tam zimą. Super fotki i relacja!