Nie mogliśmy się doczekać. Szymek rozpakował się w 37 tygodniu, a tu zaczyna się 39, USG wskazuje prawie 4 kg, a pannica się nigdzie nie wybiera.
Siedzimy na walizkach, na każde wyjście z domu telefon ustawiony na maksymalną głośność i czekam na hasło „kod czerwony”. Aż tu nagle czwartek po północy, zmęczony po sekcji jednym okiem coś tam podczytuje i z drugiego pokoju słyszę
oo!
po czym
ee, nie chyba fałszywy alarm
tyle, że ja wiedziałem, że w 39 tygodniu nie ma fałszywych alarmów 🙂 Ubranie, budzenie Szymka, załadowanie całego majdanu do samochodu. Niestety nie zdążyliśmy odwieźć Szymsona, tak jak planowaliśmy, do Uli, więc dwie godzinki kimamy w poczekalni, po czym zostawiając Aśkę w dobrych rękach, wracamy do domu.
4:54, jest Zuzka, USG kłamało, waga 3kg. Obie dziewczyny zdrowe i zadowolone.
No i się znowu zaczyna. Pieluchy, karmienie, wózki, noszenie na rękach…



A w domu, znowu po długim czasie zagościł klasyczny remis – 2:2
Gratuluje córeczki 🙂 Trafiłam na bloga przypadkowo szukając informacji o Świnoujściu. Wybieram się w tym roku w to miejsce. Pisał Pan, że główna plaża zawsze zaludniona. Chciałabym, żeby pokierował mnie Pan na inną,spokojniejszą plażę 🙂